Kalisz – zniszczone domy przy ul. Wrocławskiej (1915 r.).
Polski bilans I wojny światowej
W kolejną rocznicę wybuchu I Wojny Światowej warto przypomnieć sobie, jaki był jej polski bilans. Najważniejsze w tym podsumowaniu jest z pewnością to, że odzyskaliśmy niepodległość. Tragiczne doświadczenia następnej wojny światowej zupełnie przesłoniły jednak w naszej pamięci olbrzymie straty poniesione w latach 1914-18. Były one szczególnie dotkliwe w wymiarze ludzkim. Już w pierwszych tygodniach wojny miliony młodych Polaków w mundurach zaborczych armii ruszyło na różne fronty bić się pod przymusem za sprawę swoich okupantów. Miary tragedii dopełniło to, że stawali niejednokrotnie przeciwko sobie. Takie bratobójcze w gruncie rzeczy walki zdarzały się na froncie wschodnim, gdzie polscy rekruci z Pomorza, Wielkopolski, Śląska i Galicji musieli bić się z Polakami wcielonymi do armii rosyjskiej. Ogółem na wszystkich trzech frontach I wojny światowej według współczesnych szacunków zginęło ok. 400 tysięcy Polaków. Co najmniej drugi tyle odniosło rany, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Straty polskiej ludności cywilnej przez 4 lata I wojny oceniane są na 250-300 tysięcy zabitych, zmarłych z ran, chorób i z głodu, który był prawdziwą tragedią na obszarach zniszczonych przez wojnę. Liczba cywilów rannych na skutek działań różnych armii jest praktycznie nie do oszacowania.
Ziemie polskie poniosły również ogromne straty gospodarcze. Na terenie Królestwa Polskiego i Galicji przepadła większość dorobku pokoleń „pracy organicznej”. Prawie 80 procent przemysłu na tych terenach zostało obrabowane i wywiezione, albo zniszczone w wyniku działań wojennych. Akcję grabienia polskiej gospodarki zapoczątkowali Rosjanie w czasie odwrotu z „Kongresówki”, dewastując min. zakłady Warszawy i Białegostoku. Niemcy okupację Królestwa Polskiego wykorzystali min. do bezwzględnego rabunku łódzkich fabryk. Wywożąc ich maszyny i zapasy pozbywali się groźnego konkurenta dla ich własnego przemysłu włókienniczego. Skala ich grabieży w Królestwie była taka, że nie przepuścili nawet dzwonom kościelnym, konfiskowanym na cele wojenne. To przede wszystkim te działania spowodowały, że gdy skończyła się wojna o niepodległość Polska wchodziła w niezależny byt zaledwie z 14% procentami swojego przemysłu z 1914 roku. Sytuację nieco polepszyło zajęcie części Górnego Śląska, ale nawet z nim mieliśmy zaledwie jedną trzecią przedwojennego potencjału.
Ogromne były również straty w infrastrukturze. W latach 1914-18 ziemie polskie straciły większość taboru kolejowego (po wojnie bolszewickiej sumę strat szacowano na ok. 90%). Zniszczono również wiele torowisk oraz mostów i wiaduktów. Na terenie Królestwa Polskiego, Galicji, oraz województw wileńskiego, nowogródzkiego i białostockiego utracono około 40% murowanych budynków (w sumie ok. 1,8 mln). Takie ośrodki jak Kalisz czy Gorlice zostały praktycznie zrównane z ziemią. Zniszczenia średnich i małych miast były szczególnie dotkliwe w lubelskiem i sandomierskiem. Zabudowane murowanymi kamienicami miejscowości z prawami miejskimi po katastrofalnych zniszczeniach z lat 1914-15 zmieniały się w drewniane wioski. Katastrofalne ubytki zanotowała sieć szkolna, tracąc przeszło 6 tysięcy murowanych budynków. Zniszczonych zostało prawie 2 tysiące kościołów.
Na terenach objętych działaniami wojennymi gigantyczne straty poniosło rolnictwo. Rabowane solidarnie przez wszystkie walczące armie utraciło min. 1,5 miliona sztuk bydła oraz ok. 900 tysięcy koni. W Galicji dewastacja wojenna dewastacja terenów rolniczych sprawiła, że np. areał uprawy zbóż spadł po wojnie o ponad połowę wobec stanu z 1914 roku. Straty były generalnie tak katastrofalne, że wedle oceny amerykańskiej komisji pomocowej pod przewodnictwem Herberta Hoovera ok. 13 milionom mieszkańców dawnej „kongresówki” i terenów pogalicyjskich na początku lat dwudziestych …. groziła śmierć głodowa.
Takie było tragiczne dziedzictwo, z którym II Rzeczpospolita wchodziła w dwudziestolecie niezależnego bytu. Trzeba było długich lat, abyśmy chociaż zaczęli odrabiać to, co zniszczyła i rozkradła „spółka” niemiecko – rosyjska.
W kolejną rocznicę wybuchu I Wojny Światowej warto przypomnieć sobie, jaki był jej polski bilans. Najważniejsze w tym podsumowaniu jest z pewnością to, że odzyskaliśmy niepodległość. Tragiczne doświadczenia następnej wojny światowej zupełnie przesłoniły jednak w naszej pamięci olbrzymie straty poniesione w latach 1914-18. Były one szczególnie dotkliwe w wymiarze ludzkim. Już w pierwszych tygodniach wojny miliony młodych Polaków w mundurach zaborczych armii ruszyło na różne fronty bić się pod przymusem za sprawę swoich okupantów. Miary tragedii dopełniło to, że stawali niejednokrotnie przeciwko sobie. Takie bratobójcze w gruncie rzeczy walki zdarzały się na froncie wschodnim, gdzie polscy rekruci z Pomorza, Wielkopolski, Śląska i Galicji musieli bić się z Polakami wcielonymi do armii rosyjskiej. Ogółem na wszystkich trzech frontach I wojny światowej według współczesnych szacunków zginęło ok. 400 tysięcy Polaków. Co najmniej drugi tyle odniosło rany, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Straty polskiej ludności cywilnej przez 4 lata I wojny oceniane są na 250-300 tysięcy zabitych, zmarłych z ran, chorób i z głodu, który był prawdziwą tragedią na obszarach zniszczonych przez wojnę. Liczba cywilów rannych na skutek działań różnych armii jest praktycznie nie do oszacowania.
Ziemie polskie poniosły również ogromne straty gospodarcze. Na terenie Królestwa Polskiego i Galicji przepadła większość dorobku pokoleń „pracy organicznej”. Prawie 80 procent przemysłu na tych terenach zostało obrabowane i wywiezione, albo zniszczone w wyniku działań wojennych. Akcję grabienia polskiej gospodarki zapoczątkowali Rosjanie w czasie odwrotu z „Kongresówki”, dewastując min. zakłady Warszawy i Białegostoku. Niemcy okupację Królestwa Polskiego wykorzystali min. do bezwzględnego rabunku łódzkich fabryk. Wywożąc ich maszyny i zapasy pozbywali się groźnego konkurenta dla ich własnego przemysłu włókienniczego. Skala ich grabieży w Królestwie była taka, że nie przepuścili nawet dzwonom kościelnym, konfiskowanym na cele wojenne. To przede wszystkim te działania spowodowały, że gdy skończyła się wojna o niepodległość Polska wchodziła w niezależny byt zaledwie z 14% procentami swojego przemysłu z 1914 roku. Sytuację nieco polepszyło zajęcie części Górnego Śląska, ale nawet z nim mieliśmy zaledwie jedną trzecią przedwojennego potencjału.
Ogromne były również straty w infrastrukturze. W latach 1914-18 ziemie polskie straciły większość taboru kolejowego (po wojnie bolszewickiej sumę strat szacowano na ok. 90%). Zniszczono również wiele torowisk oraz mostów i wiaduktów. Na terenie Królestwa Polskiego, Galicji, oraz województw wileńskiego, nowogródzkiego i białostockiego utracono około 40% murowanych budynków (w sumie ok. 1,8 mln). Takie ośrodki jak Kalisz czy Gorlice zostały praktycznie zrównane z ziemią. Zniszczenia średnich i małych miast były szczególnie dotkliwe w lubelskiem i sandomierskiem. Zabudowane murowanymi kamienicami miejscowości z prawami miejskimi po katastrofalnych zniszczeniach z lat 1914-15 zmieniały się w drewniane wioski. Katastrofalne ubytki zanotowała sieć szkolna, tracąc przeszło 6 tysięcy murowanych budynków. Zniszczonych zostało prawie 2 tysiące kościołów.
Na terenach objętych działaniami wojennymi gigantyczne straty poniosło rolnictwo. Rabowane solidarnie przez wszystkie walczące armie utraciło min. 1,5 miliona sztuk bydła oraz ok. 900 tysięcy koni. W Galicji dewastacja wojenna dewastacja terenów rolniczych sprawiła, że np. areał uprawy zbóż spadł po wojnie o ponad połowę wobec stanu z 1914 roku. Straty były generalnie tak katastrofalne, że wedle oceny amerykańskiej komisji pomocowej pod przewodnictwem Herberta Hoovera ok. 13 milionom mieszkańców dawnej „kongresówki” i terenów pogalicyjskich na początku lat dwudziestych …. groziła śmierć głodowa.
Takie było tragiczne dziedzictwo, z którym II Rzeczpospolita wchodziła w dwudziestolecie niezależnego bytu. Trzeba było długich lat, abyśmy chociaż zaczęli odrabiać to, co zniszczyła i rozkradła „spółka” niemiecko – rosyjska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz