"Mimo, że w Polsce panuje wielkie zimno, kąpiele są tam bardzo popularne i nie ma lepszego domu, który by nie posiadał łazienki. Każde miasto posiada łaźnie publiczne. Damy i ich córki kąpią się co miesiąc. Zwyczaj ten pochodzi zapewne stąd, że wszystkie dzieci w Polsce kąpie się dwa razy dziennie od ich narodzenia do lat dwóch. Potem już mały Polak mył twarz i szyję co rano zaraz po przebudzeniu w zimnej wodzie. Nie przeszkadzał mu nawet trzaskający mróz".
(Kacper de Tende, francuski dworzanin królowej Ludwiki Marii).
Z francuskiej perspektywy polskie obyczaje musiały wydawać się bardzo dziwne. W XVII wiecznej Francji pojęcie higieny było w zasadzie nie znane, kąpano się znacznie rzadziej niż w Polsce (choć z drugiej strony dbano już o czystą bieliznę), a tylko częstemu używaniu perfum Francuzi zawdzięczali to, że nie odstraszali smrodem niemytych ciał. Nielichym wstrząsem musiały być dla imć Kacpra „miejsca ustronne” w polskich dworach i zamkach. Jak pisze dr. Dąbrowski „nic dziwnego, że polscy magnaci bywali zgorszeni widząc, że zwykłą sprawą na francuskich dworach jest załatwianie potrzeb na korytarzach, czy w kominku. Dotyczyło to obojga płci. Wędrujący dwór królewski, gdy smród stawał się nie do wytrzymania, po prostu przenosił się do kolejnego zamku. Uwzględniając powyższe trudno się dziwić, że de Tende zazdrościł Polakom zdrowej i świeżej cery, pisząc że dzięki myciu „Polacy nie znają liszajów na twarzy ani wysypki na głowie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz