niedziela, 21 czerwca 2020

Niemcy czy naziści?


Niemcy czy "naziści"?

Przy każdej kolejnej rocznicy związanej z II wojną światową wraca niekończąca się dyskusja, jak nazwać udział naszych zachodnich sąsiadów w tamtej tragedii – niemiecki czy hitlerowski (ew. nazistowski lub faszystowski)?
W czasach PRL-u sojusznikiem Polski w ramach Układu Warszawskiego była Niemiecka Republika Demokratyczna. Coroczne wspominanie niemieckiej agresji i związanych z nią zbrodni byłoby w tym kontekście cokolwiek niezręczne. Aby jakoś pogodzić doraźną politykę z pamięcią historyczną oficjalna propaganda dokonała więc podziału na „dobrych Niemców z NRD” i „złych Niemców z NRF”. Od tej pory wspominaliśmy „wojnę z faszyzmem” i takież (ew. „hitlerowskie”) zbrodnie popełnione na polskim narodzie w czasie II Wojny Światowej. Słowo „hitlerowskie” możemy znaleźć np. w Warszawie na licznych pomnikach poświęconych zbrodniom popełnionym Niemców w czasie okupacji (1939-45). Od czasu erygowania tych pomników minęło kilka dekad. Niestety dalej mamy w tym kontekście problem z doborem właściwych określeń. Tak jak za "komuny" wynika to z poprawności politycznej wymuszanej presję niemieckie polityki historycznej. Część "naszych" elit niestety ulega i wprost praktykuje manierę zakłamywania historii przez rugowanie określenia "niemiecki" z kontekstów II Wojny Światowej". Czy da się to jakoś racjonalnie usprawiedliwić?
We wrześniu 1939 roku nie napadły nas bojówki NSDAP (niemieckiej partii nazistowskiej) ani jakieś prywatne wojsko Adolfa Hitlera. Staliśmy się celem agresji niemieckich sił zbrojnych, realizujących oficjalną politykę III Rzeszy ... czyli ówczesnego państwa NIEMIECKIEGO. Oczywiście daleko nie wszyscy Niemcy byli nazistami, ale zdecydowana większość nazistów była jednak narodowości niemieckiej i mocno podkreślała swoje związki z własnym narodem i jego dziedzictwem. Jedna z teorii uzasadniających stosowanie nazewnictwa „faszystowsko/hitlerowskiego” głosi, że reżim nazistowski był "narzucony Niemcom" i że "nie można całego narodu obciążać winą za jego zbrodnie". Oczywiście prawdą jest, że Hitler przejął władzę CZĘŚCIOWO dzięki politycznym manipulacjom, naginaniu lub łamaniu prawa, a także terrorowi wobec opozycji. Faktem jednak jest, że większość Niemców poszła za nim dobrowolnie, a czasem wręcz z entuzjazmem i pozostała wierna dopóki wszystko nie zaczęło się gwałtownie rozpadać. To właśnie zwykli Niemcy bez większych zastrzeżeń przyjęli represje wobec Żydów, podbój Europy i bezkarne korzystanie z jego owoców. Wbrew lansowanym obecnie mitom w Niemczech rządzonych przez Hitlera nie istniał ruch oporu. „Krąg z Krzyżowej” czy monachijska „Biała Róża” były kroplami w morzu niezbyt wymuszonego entuzjazmu i  wierności 
niemal "po grób". Ponad czterdzieści nieudanych zamachów na Hitlera to albo desperackie czyny samotników, albo w gruncie rzeczy porachunki wewnątrz jednej bandy (np. tyleż sławny co nieudolny zamach Stauffenberga). Wprost narzucającą się tutaj analogią jest postawa Rosjan wobec dyktatury Bolszewików (daleko wszak brutalniejszej wobec własnego narodu niż reżim Hitlera). Lenin i jego poplecznicy musieli zmagać się przez prawie trzy lata z obłędnie krwawą wojną domową, w trakcie której stanęli nad krawędzią zagłady. Niemcy nigdy nie zdobyli się wobec nazistów na opór, który można by porównać z walką rosyjskich „białych armii”.
Zakłamywanie tych faktów, niezależnie od stojącej za tym motywacji, jest po prostu głupie i wybitnie szkodzi polskim interesom. Współcześni Niemcy ze względów wizerunkowych chcą zrzucić z siebie piętno zbrodni, które ich przodkowie popełnili w czasie II Wojny Światowej.  Dlatego niemiecka polityka historyczna od wielu lat konsekwentnie rozmiękcza obraz Niemców jako "narodu sprawców", relatywizuje ich rzeczywisty stosunek wobec nazizmu i udział w jego zbrodniach oraz stara się "podzielić winą" z innymi nacjami. Właśnie stąd biorą się min. oskarżenia wobec Polski o "współudział w Holocauście". Nie muszę chyba tłumaczyć, jak niebezpieczne może być dla nas bierne uleganie tej narracji? 
Uwzględniając powyższe - musimy pokazywać historię taką, jaka była, bo tego bezwzględnie wymaga od nas polska RACJA STANU. Dlatego trzeba bezwzględnie tępić manierę ulegania niemieckiej polityce historycznej w polskiej przestrzeni publicznej. Niemcy niech w końcu zapłacą Polakom uczciwe reparacje za II Wojnę Światową ... i to chyba byłby najlepszy sposób na realne pożegnanie się z piętnem "narodu sprawców" ... bez kłamstw  i manipulacji niegodnych społeczeństwa, które chce uchodzić za cywilizowane.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz