wtorek, 15 lutego 2022

Kolonizatorzy, wyzyskiwacze i mordercy …..

Chłopi Rzeczypospolitej w XVIII wieku. 
Mal Jan Matejko.

Kolonizatorzy, wyzyskiwacze i mordercy …..
(tekst z października 2019)

W ubiegłym tygodniu przetoczyła się przez media i sieć gorąca dyskusja wokół przyznania Oldze Tokarczuk literackiej Nagrody Nobla. Prawa strona przypomniała jej wypowiedź na temat polskiej historii, popełnioną w 2015 dla TVP Info: „Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”. Do tej pory był to tylko głupi tekst celebrytki. Teraz jest to niestety wypowiedź noblistki, która pójdzie w świat … i nic dobrego z tego nie wyniknie.
Czy Tokarczuk miała rację tak nas opisując? Zacznijmy od „właścicieli niewolników”. Doprawdy nie wiem, czy szanowna pisarka w ogóle zdawała sobie sprawę co i o kim mówi w tej kwestii. Po masakrach ubiegłego stulecia jesteśmy społeczeństwem o przede wszystkim chłopskich korzeniach. Jeżeli Tokarczuk sugerowała, że – w domyśle – nasi przodkowie byli „właścicielami niewolników” to … komu próbuje przykleić taką etykietkę? Potomkom chłopów pańszczyźnianych …. robotników folwarcznych, robotników przemysłowych … a może szlacheckiej jednozagonowej „gołoty”? W Polsce poza samym początkiem naszej państwowości nigdy nie było niewolnictwa. Po pierwsze zakazywał go Kościół. Po drugie razem z rozwojem feudalizmu stało się po prostu nieopłacalne. Nie wolno też mylić z niewolnictwem pańszczyzny, która była formą czynnej zapłaty za prawo użytkowania ziemi. Dopiero u schyłku I Rzeczypospolitej doszło na niektórych obszarach do nadużywania prawa pańszczyzny i ograniczania swobody chłopów … ale to i tak nie uprawnia do przyklejania Polakom generalizującej łatki „właścicieli niewolników”.
Pani Tokarczuk ewidentnie umknęły w tym „niewolniczym” wątku dwa istotne aspekty naszej historii. Po pierwsze – do największych nadużyć w kwestii traktowania chłopów, które w zasadzie można by nazwać niewolnictwem, doszło w XVII wieku na „ziemiach ukrainnych” Małopolski Wschodniej. Tyle tylko, że tam głównym czynnikiem sprawczym byli żydowscy arendarze, rzeczywiście brutalnie uciskający ruskich (nie mylić z rosyjskimi) chłopów. Był w tym polski udział, bo niestety część tamtejszej szlachty była ślepa na metody żydowskich dzierżawców … „byle był zysk”. Czy to jednak daje prawo do nazywania nas potomkami „właścicieli niewolników”? Zdecydowanie nie sądzę. Po drugie - historia niewolnictwa w Europie Środkowej i Wschodniej ma jeden … równie niepoprawny politycznie … „haczyk”. Otóż głównymi sprawcami i realnymi potentatami tego „biznesu” byli bizantyjscy i chazarscy Żydzi. To oni praktycznie zmonopolizowali przepływ niewolników między słowiańską częścią Europy (źródłem) i krajami arabskimi (rynkiem zbytu). Pozostali w tej branży również po nastaniu Imperium Osmańskiego aż do XVIII wieku. W powyższym kontekście przyklejanie Polakom łatki „właścicieli niewolników” brzmi jak wyjątkowo perfidny żart.
Jeżeli Olga Tokarczuk uważa, że można mówić o Polakach ogólnie „mordercy Żydów” to doprawdy nie wiem, jakie wypada w tym kontekście nazywać Niemców. Polska w ogóle nie była zaangażowana w Holocaust tak jak Niemcy czy np. Francja – której służby czynnie uczestniczyły w eksterminacji Żydów. Agendy państwa polskiego przez całą wojnę robiły co możliwe, żeby ratować skazanych niemiecką polityką na śmierć …. bez jakiejkolwiek pomocy ze strony Aliantów. Polskie ostrzeżenia o masowym mordowaniu Żydów zachodnie rządy traktowały jako … polskie wymysły i propagandę. Również w czysto ludzkim wymiarze Polacy nie przyłączyli się do mordowania Żydów. Nie było u nas masowych pogromów w których czynnikiem sprawczym byłaby miejscowa ludność, tak jak np. na Litwie czy choćby na Ukrainie. Wszystko, co się u nas zdarzyło było nikłym echem tego, co wyprawiało się w sąsiednich krajach. Tysiące Polaków zginęło ratując Żydów. Tysiące nigdy nie doczekały się jakiegokolwiek uznania za swoją bohaterską postawę. Dzisiaj kto tylko może oskarża nas o „współudział w Holocauście” i zrzuca tutaj własne winy. Niestety wypowiedź p. Tokarczuk doskonale wpisuje się w tą nagonkę.
Czy byliśmy „kolonizatorami”? Polska nigdy nie miała jako państwo żadnych kolonii i doprawdy nie wiem, jakim cudem Olga Tokarczuk może o tym nie wiedzieć. Czy „uciskaliśmy mniejszości”? Przez długie wieki kto chciał mógł żyć w Polsce wedle własnej kultury bez żadnych ograniczeń i presji ze strony państwa. Dorobiliśmy się największej na świecie diaspory żydowskiej. Osiedliły się u nas nieprzeliczone rzesze Niemców, wielu Ormian, Włochów, Francuzów, Szkotów, Tatarów itd. itp. Byłoby to możliwe, gdybyśmy „uciskali mniejszości”? Na pewno nie. Wspomniałem wcześniej o problemach na styku polsko – ruskim (nie mylić z rosyjskim) ale miały one inną naturę niż „uciskanie mniejszości” i co najwyżej częściowo idą na nasze konto. W II Rzeczypospolitej też nam z Rusinami nie wyszło. Czy to jednak usprawiedliwia generalizowanie że „tłumiliśmy mniejszości”? Ogólny bilans naszych dziejów pokazuje coś dokładnie odwrotnego.
Olga Tokarczuk popełniła kilka niemądrych wypowiedzi dobitnie pokazujących, że ma raczej marne pojęcie o naszej historii. Niestety, teraz jej poglądy zyskały noblowską sankcję i pójdą w świat … z wielkimi szkodami dla prawdy o naszej historii.
--------------------------
Działalność pani Tokarczuk po otrzymaniu Nobla niestety całkowicie potwierdziła powyższe obawy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz