piątek, 23 grudnia 2022
Prof. Andrzej Nowak: Rosja, Europa, Polska
czwartek, 22 grudnia 2022
Świąteczne pocztówki - cz. III
poniedziałek, 19 grudnia 2022
Świąteczne pocztówki - cz. II
Zanim znowu zaleją nas "neutralne" ideowo i okropne estetycznie pocztówki lansowane przed .... "postęp" ......... przypomnijmy sobie jak to wyglądało jeszcze całkiem niedawno ....
piątek, 16 grudnia 2022
Inkwizycja - fakty i mity
Świąteczne pocztówki - cz. I
Zanim znowu zaleją nas "neutralne" ideowo i okropne estetycznie pocztówki lansowane przed .... "postęp" ......... przypomnijmy sobie jak to wyglądało jeszcze całkiem niedawno ....
środa, 14 grudnia 2022
Wojna na Ukrainie - rosyjska "logika"
Wojna na Ukrainie - rosyjska "logika"
Schematy rosyjskiej propagandy w kwestii inwazji na Ukrainę są bardzo proste:
sobota, 3 grudnia 2022
Kadłubek o rządach i miłości Ojczyzny ...
poniedziałek, 28 listopada 2022
Powstanie listopadowe – trudne pytania
sobota, 15 października 2022
"Brudne średniowiecze"
niedziela, 21 sierpnia 2022
Kościół w polskiej historii - Chrzest
Kościół w polskiej historii
Chrzest
W lewicowym „pisaniu historii”
Polski szczególnie zaciekle atakowany jest Kościół katolicki.
Zaczyna się już od samego Chrztu księcia Mieszka I. Czy słusznie?
Daruję sobie komentowanie „turbosłowiańskich”bajeczek o tym,
jakoby tym aktem Mieszko miał zniszczyć „Wielkie Imperium
Lechickie”. Rozpatrzmy za to, czy książę mógł postąpić
inaczej i co nam dał jego chrzest. Oczywiście mógł postąpić
inaczej. Skutek byłby taki, że dzisiaj by nas po prostu nie było.
Plemienne, pogańskie państewko nie utrzymałoby się długo. Już
sojusz czesko – wielecki wprost zagrażał jego przetrwaniu a w tle
było jeszcze Cesarstwo. Historia Polski skończyłaby się zanim
jeszcze na dobre się zaczęła. Mieszko żeniąc się z Dobrawką
rozerwał ten niebezpieczny sojusz zmieniając zaciekłego wroga w
sojusznika. Sam Chrzest – zgodnie z ówczesną praktyką uważany
za akt wagi państwowej – miał skutki tyleż wstrząsające co
absolutnie długofalowe. Przede wszystkim sam Mieszko pogańskim
władyką, ale stał się teraz władcą chrześcijańskim,
geopolitycznym partnerem dla władców Europy. Teraz można było się
już z nim układać i trzeba było – przynajmniej w teorii –
dotrzymywać tych układów. Tylko jako chrześcijański książę
Mieszko mógł toczyć własną grę za zachodnimi granicami i
zostać „przyjacielem cesarza”. Miało to tym większe znaczenie,
że utworzenie biskupstwa zależnego tylko od Rzymu ogromnie
wzmocniło polityczną suwerenność naszego księstwa i było dla
niego otwartą drogą do stania się królestwem. Dla dopiero co
utworzonego państwa były to atuty na wagę przetrwania. Chrzest
władcy i tworzenie niezależnych struktur kościelnych włączyły Polskę w krąg cywilizacji łacińskiej. Czy trzeba dzisiaj wciąż
tłumaczyć jak wielkie to miało skutki dla naszej kultury? Pytanie
niestety retoryczne. Po pierwsze dzięki Kościołowi powstała u nas
kultura słowa pisanego. Na razie było to tylko słowo łacińskie,
ale to łacina była wspólnym językiem ówczesnych europejskich
elit. Nagle mogliśmy czytać wszystko i być czytanymi bez żadnych
problemów. Budowanie kościołów i klasztorów rozwijało
architekturę i sztukę. To Kościół tworzył w Polsce pierwsze
szkoły, również wyższe, dzięki którym przychodziło do nas zachodnie prawo,
zachodnia filozofia i myśl społeczna. Dzięki klasztorom rozwijały
się nowe, efektywniejsze sposoby gospodarowania. Wszystko to
budowało fundamenty młodego państwa, rozwijało go i dawało
szanse na przeżycie w najcięższym geopolitycznie punkcie Europy.
Czy można Mieszka winić za to wszystko? Kolejne pytanie retoryczne,
bo jak widać po wielu dyskusjach niestety można.
Niektórzy
twierdzą że książę mógł przyjąć Chrzest od Bizancjum. Mógł
… tylko co by mu to realnie dało? W dłuższej perspektywie …
nic. Żadnego zabezpieczenia ani wsparcia z Zachodu. Wpisałby za to
Polskę w krąg kultury która niedługo później na wieki
faktycznie zatrzymała się w rozwoju. Zdecydowanie wątpię żebyśmy
przetrwali coś takiego.
Mieszko I podjął odważną i mądrą
decyzję. Długofalowe skutki jego Chrztu faktycznie stworzyły
Polskę. Winniśmy mu za to wdzięczną pamięć a nie idiotyczne
oskarżenia o niebyłe winy.
poniedziałek, 18 lipca 2022
Zygmunt Krasiński o polityce Rosji
„Biada tym, co nic nie umieli przewidzieć, co pozwolili ludożercom tańczyć wokół swoich ofiar i nie pośpieszyli im z pomocą; co złożyli nadzieję w handlu, co zawierzyli ekonomii politycznej. Wszyscy oni zginą, wszyscy! (...) „Moskwa czyha na rozkład cywilizacji zachodniej – czeka, aż wojnami domowymi, bratobójstwem społecznym osłabnie Europa – aż świat wszystek, znękany krwi upływem niezmiernym i ubytkiem równie wielkim prawości, z mordów przerzuciwszy się w sprzedajność i zepsucie, aż sam świat, mówię, zawezwie ją do siebie, podda się jej – wtedy azjatycką stopą nastąpi na Europę i knut da do pocałowania suchotnikom europejskim, znędzniałym, wycieńczonym, leżącym na gruzach dymiących, śród kałuż czerwonych! Poniżona natura ludzka wielu przerażeniami, chora z utraty zmysłu ku cnocie, nie odmówi żadnego pocałunku. Wtedy Moskwa przekonana, że się jej nic nie oprze, pewna, że wszystkie proroctwa Piotra Wielkiego spełnione, zacznie grasować, a tak obmierźle i nie po ludzku, że obudzi ostatnią rozpacz w Europie”.
Memoriał do Guizota (francuskiego ministra spraw zagranicznych) z 1847 roku (fragment):
"O charakterze zaborów rosyjskich" - Maurycy Mochnacki
sobota, 25 czerwca 2022
Kościuszko przeciwko Kościołowi?
Swoje antykościelne obsesje lewica stara się czasem podpierać historią … ale praktycznie za każdym takim razem wyłazi z niej historyczny analfabetyzm. Chętnie posługują się np. fragmentami listu Tadeusza Kościuszki do księcia Adama Czartoryskiego z 1814 roku. Napisał w nim min. „Kościół winien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród winien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec praw Kościoła. Żadna religia nie może im przeczyć, odwołując się do prawa boskiego, przeciwnie, każda religia powinna być posłuszna prawom ustanowionym przez naród”. Tak, to napisał TEN Kościuszko, którego czcimy jako Bohatera Narodowego. Miał poglądy radykalnie antykościelne … tylko co z tego? Polski problem z wielkimi postaciami naszej historii polega z grubsza na tym, że albo traktujemy je absolutnie bezmyślnie i bałwochwalczo … albo próbujemy mieszać je z gnojem. Niestety jedno i drugie jest równie głupie i arcyszkodliwe. Nasi Bohaterowie byli przede wszystkim ludźmi, ze wszystkimi swoimi wielkościami i słabościami. Tadeusz Kościuszko to znakomity inżynier wojskowy, dobry dowódca, charyzmatyczny przywódca … ale też niestety marny polityk, w ogóle nie ogarniający geopolitycznego klinczu, w którym I Rzeczpospolita znalazła się pod koniec swojego istnienia. Powstanie Kościuszkowskie było bohaterskim … SAMOBÓJSTWEM, od początku nie mającym żadnych szans na powodzenie. Mimo tej klęski bilans dokonań Naczelnika jest taki, że NALEŻY MU SIĘ PAMIĘĆ I CZEŚĆ – co do tego nie ma żadnego sporu. Jednak jego poglądy na różne sprawy trzeba traktować rozumnie i analizować KRYTYCZNIE. Kościuszko nie wystawił sobie dobrego świadectwa owym listem do Czartoryskiego i jego ślepym na wszystko antyklerykalizmem. Nie popisał się zdolnością przewidywania, a historia surowo zweryfikowała jego pomysły. Gdyby idee Kościuszki zostały w praktyce zrealizowane, gdyby Kościół Katolicki został zamknięty w kruchcie … to nigdy nie przetrwalibyśmy zaborów jako wspólnota narodowa i nigdy nie odbudowalibyśmy suwerennej Rzeczypospolitej. Kiedy nie było polskiego państwa, polskich urzędów, wojska i szkół, to przede wszystkim Kościół był największą publiczną ostoją polskości. To on był fundamentem polskiej tożsamości i spoiwem wspólnoty, która oparła się zarówno germanizacji jak i rusyfikacji. Gdyby nie to …... dzisiaj by nas po prostu nie było. To nie jest absolutnie tak, że Kościuszko w swojej generalnej krytyce Kościoła w ogóle nie miał racji. Część jego ocen była niestety zasadna, jednak w generalnych postulatach poszedł zdecydowanie za daleko.
Kościuszko w swoim stosunku do religii był dzieckiem epoki, której elity otwarcie głosiły, że należy odrzucić „prawo boskie” dla prymatu prawa stanowionego przez naród. Doskonale wiedział czym to się skończyło owo „wyzwolenie człowieka spod boskiej kurateli” w czasie „Rewolucji Francuskiej” - obłędnie krwawą, nieludzko okrutną rzezią …. „w imię postępu”. Świadomy tych bestialstw jeszcze w czasie Powstania pisał „Nie francuską robimy rewolucję”. Czyżby zapomniał o tym na stare lata? My, dzieci XX wieku, wiemy że odrzucenie przekonania o istnieniu uniwersalnego prawa moralnego (zwanego przez wierzących „prawem boskim”), nadrzędnego wobec praw stanowionych, stało się fundamentem najgorszych totalitaryzmów i największych zbrodni tamtego stulecia. Czy Kościuszko powinien to przewidzieć? Może i tak (Rewolucja Francuska!) …. ale nie zapominajmy, że przede wszystkim był wojskowym, a nie filozofem czy naukowcem. Wierzył w porządek - dyscyplinę, organizację i matematykę. Jego epoka dała mu wiarę w siłę i wyższość człowieka. Nie ..... na pewno nie potępię go za to, że nigdy się z tej wiary nie wyleczył.
Tak na marginesie – Naczelnik był żarliwym patriotą. Oddał swoje najlepsze lata Rzeczypospolitej. Wierzył w naród, w nadrzędność i walczył o to, żeby wspólnota narodowa objęła wszystkie stany. Dzisiaj lewica takich jak Kościuszko nazywa w najlepszym razie nacjonalistami …. a coraz chętniej „faszystami”. To jak to jest szanowna lewico? Nacjonalista jest waszym … autorytetem, bo popełnił mocno nieprzemyślany tekst przeciwko tym, których tak obsesyjnie nienawidzicie?
Posługując się historią we współczesnych sporach trzeba przede wszystkim znać tą historię i starannie wybierać wątki. Bez elementarnej rozwagi wychodzi tak jak w tym przypadku … trochę śmiesznie … trochę strasznie … a przede wszystkim GŁUPIO.
Honor w polityce?
Do wybuchu II wojny światowej polska inteligencja miała korzenie przede wszystkim szlacheckie. W pierwszej połowie XIX wieku to właśnie z tysięcy „białych dworków” wyszło jej pierwsze, nowoczesne pokolenie. Ze swoich domów wynieśli zarówno siłę, jak i słabość. Siłą było wspaniałe, przebogate dziedzictwo kultury I Rzeczypospolitej, dające im tak szerokie horyzonty i unikalne postrzeganie świata. Siłą był też żarliwy, nieprzekupny i gotowy na każde poświęcenie patriotyzm. Dla odbudowy wolnej Ojczyzny szli na wszystko, zgodnie ze starą dewizą swoich rycerskich przodków „amor patriae nostra lex” (miłość Ojczyzny naszym prawem). Byli jej zawsze wierni bez względu na cenę, jaką przyszło im za to płacić. Z drugiej strony to również ten sam kult rycerskiego dziedzictwa był wielką słabością polskiej inteligencji – brak realnego zrozumienia reguł rządzących międzynarodową polityką. Postrzegaliśmy ją nieledwie jako wyidealizowany turniej rycerski, w którym liczą się „cnoty” - honor, prawość, wierność, w którym paktów przestrzega się zawsze i bez względu na wszystko, w którym „prawda zawsze się obroni” a w naszej „walce za naszą i waszą” nigdy nie będziemy osamotnieni. Kiedy zaczęło formować się nowoczesne społeczeństwo szeregi polskiej inteligencji w coraz większym stopniu uzupełniali przedstawiciele innych grup społecznych. Synowie mieszczan i chłopów wchodzili jednak w świat pojęć ukształtowany przez swoich szlacheckich poprzedników, przyjmowali jego moralność za własną i tak samo postrzegali rzeczywistość międzynarodową. Wyjątkiem był ruch narodowy, który dzięki takim działaczom jak np. Dmowski potrafił realnie oceniać rzeczywistość.
Stara polska inteligencja została zmasakrowana w czasie II wojny światowej celowymi represjami zarówno Niemców jak i Sowietów. Dalej przyszły represje okresu stalinowskiego, szczególnie bezwzględne wobec niedobitków endecji i okazało się, że nasza inteligencja była budowana praktycznie od nowa. „Kiedy odzyskaliśmy niepodległość” okazało się jednak, że chociaż „komuna” dramatycznie przeorała naszą narodową świadomość to tamto stare dziedzictwo naszej XIX wiecznej inteligencji wciąż siedzi w nas mocniej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Wciąż nie rozumiemy polityki międzynarodowej. Aby się o tym przekonać wystarczy poczytać np. internetowe komentarze. Po wieloletniej lekturze tysięcy takich tekstów mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że patrzymy na świat tak samo, jak nasi przodkowie, którzy w XIX wieku szli do Powstań ze świętym przekonaniem, że Europa pomoże bo przecież „racja jest po naszej stronie”. Wciąż mówimy przy takich okazjach dużo o honorze, wierności bez względu na wszystko, o godności, „wartościach”, odwiecznych przyjaciołach i odwiecznych wrogach itd. itp. Chociaż w większości jesteśmy potomkami mieszczan i chłopów, to wciąż wydaje się nam, że światem rządzą takie reguły, jakie chcieli w nim widzieć ci, którzy w XIX wieku jednoczyli Polaków jako nowoczesny naród. O intelektualnym dziedzictwie ruchu narodowego po dekadach propagandowej orki praktycznie zapomnieliśmy. Dopiero w ostatnich latach myśli Dmowskiego i innych publicystów powoli przebijają się do szerszej świadomości Polaków. Wszystko to jednak idzie straszliwie wolno. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak wciąż jest. Historia kilka razy mocno pokazała nam, że światem rządzą jednak zupełnie inne reguły. Aż tak bardzo nie potrafimy uczyć się na własnych doświadczeniach?
Polityka międzynarodowa to tylko gra interesów i nic więcej. Określa ją prosty bilans zysków oraz strat i to wyłącznie on warunkuje przestrzeganie każdej umowy. Nie ma w tym honoru, szlachetnej rycerskości, wierności i tych wszystkich wielkich pojęć, które tak chętnie chcemy tam widzieć. Nikt nikomu nic nie daje w tym świecie za darmo „w imię wyższych wartości” … chyba, że mu się to z bardzo konkretnych powodów opłaca. Nikt nie będzie tutaj za nikogo walczył „w imię dobra” …. o ile nie znajdzie w tym bardzo wymiernych korzyści. Nikt nie będzie nam bezwzględnie wierny nawet w najgorszej sytuacji …. jeżeli nie będzie miał w tym bardzo mocnego interesu. Wyliczać tak mógłbym długo.
Oczywiście zawsze mogą w tej grze wyskoczyć „modyfikatory” ludzkiej głupoty, chciwości i żądzy władzy. Nie zmienia to jednak zasadniczej konkluzji co do głównych zasad. Warto też pamiętać, że to co widzimy na ekranach telewizorów to z reguły tylko teatrzyk dla „mięsa wyborczego”. Najważniejsze sprawy zawsze załatwia się za zamkniętymi drzwiami.
Pozwolę sobie zakończyć cytatem, który doskonale podsumowuje ten temat:
„Polityka każda i praca każda oparta jest na prostej, brutalnej zasadzie, gdzie robić trzeba wszystkie wysiłki, aby zwyciężyć, i wówczas warte jest tylko to, co zwycięstwu pomaga, a bez wartości jest to, co ani ziębi, ani grzeje”.
Józef Piłsudski - przemówienie na zjeździe legionistów w Krakowie 6 sierpnia 1922 r.