Spytko II z Melsztyna, fragment ryciny
według miedziorytu z 1644v roku.
Śmierć Spytka z Melsztyna … los czy zdrada?
Bitwa wojsk litewsko-rusko-polskich z Mongołami nad Worsklą (12 lub 16 sierpnia 1399) była wyjątkowo brzemienna w skutki – ułożyła geopolitykę Europy Środkowej na kilkaset następnych lat. Chociaż była klęską straszliwą, w której zginęło wielu polskich rycerzy ze sławnym wojewodą krakowskim i starostą generalnym Podola Spytkiem z Melsztyna na czele, to dla Królestwa Polskiego miała w sumie bardzo dobre efekty. Przede wszystkim ukróciła imperialne plany Witolda i uratowała unię polsko-litewską przed rozpadem. Dzięki niej możliwy był Grunwald, a Polska zyskała status mocarstwa. Jak do tego doszło? Dlaczego Witold przegrał i jak zginął Spytek?
Witold idąc na wojnę ze Złotą Ordą skoncentrował w Kijowie armię potężną jak na ówczesne realia. Miał około 10 tysięcy konnych bojarów litewskich i ruskich (wśród nich większość arystokratycznej elity ziem podporządkowanych Litwie), zaprawioną w walce z Mongołami i prowadzoną przez dobrych dowódców. Piechotę tworzyło 3 do 5 tysięcy lekkozbrojnych. Świetny hufiec przyprowadził Spytek z Melsztyna. Tworzyło go około 4 tysięcy polskiej jazdy rycerskiej i ruskich bojarów oraz oddział piechoty z 15 lekkimi działami. Przyszło też około 1500 jazdy mołdawskiej z hospodarem Stefanem I oraz liczący około 500 zbrojnych elitarny oddział Krzyżaków. Tochtamysz zebrał około 15 tysięcy wojowników z Krymu i Powołża. W sumie było to – według współczesnych wyliczeń – około 38 tysięcy ludzi. Niestety Złota Orda wystawiła siły znacznie większe – około 90 tysięcy zaprawionych w walce, świetnie wyposażonych i uzbrojonych, zawodowych wojowników. Co gorsza mongolscy wodzowie – Timur Kutług i Edygej – byli dowódcami znacznie lepszymi niż Witold. Książę w zasadzie w ogóle nie był wodzem. Miał niejaki talent do bezwzględnych rozgrywek politycznych, ale za to nie miał nawet cienia militarnych zdolności swojego królewskiego kuzyna. Popełnił przed i w czasie bitwy całą serię błędów, których suma doprowadziła do masakry. Przede wszystkim poszedł na wojnę ze znacznie silniejszym przeciwnikiem. Nad Worsklą wybrał najgorsze możliwe miejsce na obozy swojej armii. Mieli za plecami rzekę, co w razie odwrotu groziło totalnym pogromem. Nie nakazał połączenia i umocnienia tych obozów. Fatalnie zaniedbał rozpoznanie. Równa siłą mongolska armia Timura Kutługa (ok. 40 tysięcy wojowników) nadeszła wieczorem 11 sierpnia i stała niezauważona w pobliżu, czekając na siły główne pod dowództwem Edygeja. Co do dziennej daty bitwy jest spór wśród historyków. Część uważa, że rozegrała się 12 sierpnia. Część jednak podaje 16 sierpnia. Ich zdaniem wojska Witolda wykryły armię Timura, ale książę zamiast od razu zaatakować wplątał się negocjacje. Mongolski wódz kupił sobie w ten sposób czas potrzebny do nadejścia reszty swojej armii, a Witold stracił realną szansę na zwycięstwo. Jest też jednak zapis niemieckiego kronikarza Johanna von Posilgego, wedle którego książę zorientował się co się dzieje i zaczął wycofywać swoje oddziały za Worsklę. Mongołowie uderzyli jednak dwie godziny przed zmierzchem i rozgromili jego armię.
Przebieg bitwy jest trudny do precyzyjnego opisania. Wiemy że po nadejściu Edygeja połączona armia mongolska zaatakowała o świcie obozy wojsk Witolda. W koalicji na początku zawaliło się dowodzenie. W pole początkowo wyszły tylko oddziały Tochtamysza oraz hufiec wołyński pod dowództwem Dymitra Koriatowicza. Co do hufca Spytka z Melsztyna i jego miejsca w pierwszym etapie bitwy – są na ten temat różne teorie. Większość twierdzi, że Spytek ze swoimi oddziałami przeszedł Worsklę razem z resztą armii i od początku bronił się na prawym skrzydle. Niektórzy (np. Przemysław Gawron) jednak twierdzą, że hufiec wojewody pozostał na prawym brzegu Worskli i przeszedł ją już w czasie bitwy, czy nawet pod jej koniec, widząc klęskę wojsk Witolda. Żadna z dostępnych relacji nie wspomina o udziale Polaków w pierwszej fazie bitwy ani nawet później, kiedy trwała już rzeź wojsk litewsko – ruskich. Wiemy tylko o kłótniach w polskim dowództwie (wspomina o tym Długosz). Część rycerzy chciała iść na pomoc Witoldowi, czemu przeciwny był jednak sam Spytek. Według Gawrona jako stronnik przeciwnej tej wojnie królowej Jadwigi miał on od początku sabotować całą wyprawę. Wziął w niej udział, aby przejąć dowództwo nad wspierającym ją polskim rycerstwem … i zablokować jego udział w walnej bitwie. Kiedy rozpoczęła się walka Spytek w tej teorii stał na prawym brzegu Worskli, osłaniał przeprawę i biernie przyglądał się rzezi Litwinów i Rusinów. Po kilku godzinach jeden z rycerzy wołających o pójście naprzód – Szczukowski herbu Gryf – miał zamordować Spytka i poprowadzić hufiec na ratunek uciekającym Litwinów … i na własną zgubę. Być może tak było, ale też mogło być … inaczej. Spytek mógł przejść Worsklę razem z resztą armii. Kiedy rozpoczęła się bitwa wyprowadził swój hufiec w pole, ale jako rozsądny dowódca, znający taktykę Mongołów, po prostu trzymał się blisko obozu.
Jakkolwiek to było jedno jest pewne – kiedy Witold zaczął już dowodzić to wyszło mu to tak, że doprowadził do katastrofy. Jego oddziały dały się złapać na pozorowaną ucieczkę Mongołów, przeszły do kontrataku. Powstała w ten sposób luka między nimi i hufcem Spytka, którą natychmiast wykorzystali wojownicy Edygeja atakując tyły głównych sił Witolda i obozy jego hufców. Książę widząc nieuchronną klęskę porzucił swoją armię i z przybocznym hufcem przebił się do przeprawy uciekając z pola bitwy. Do końca osłaniało go dwóch polskich rycerzy – Sędziwój z Ostroga i Dobrogost z Szamotuł. Dowództwo przejął Dymitr Koriatowicz, ale zginął w czasie odwrotu. Po jego śmierci okrążone oddziały próbował ratować Dymitr Starszy, ale również poległ. Część oddziałów Tochtamysza zdradziła, ale jego przyboczni wyrwali z okrążenia swojego wodza, jego syna Saladyna i również uciekli. Od tej pory każdy hufiec walczył i ginął sam.
Polacy i Podolanie Spytka z Melsztyna walczyli do końca broniąc przeprawy. Tak jak inne hufce zmogła ich jednak olbrzymia przewaga wrogów. Większość zginęła, a uratowało się tylko około 400 zbrojnych, którzy przebili się za rzekę. Spytek – według relacji Długosza – miał osobiście dowodzić swoim hufcem i zginąć trafiony mongolską strzałą w gardło.
Wojska Witolda zostały zmasakrowane, tracąc od 15 do 20 tysięcy zbrojnych (w tym 74 kniaziów), cały tabor, armaty i większość sztandarów. Straty mongolskie to około 3 do 6 tysięcy. Śmiertelnie ranny został Timur Kutług, chwilowo wzięty do niewoli przez kontratakujących Polaków.
Bitwa wojsk litewsko-rusko-polskich z Mongołami nad Worsklą (12 lub 16 sierpnia 1399) była wyjątkowo brzemienna w skutki – ułożyła geopolitykę Europy Środkowej na kilkaset następnych lat. Chociaż była klęską straszliwą, w której zginęło wielu polskich rycerzy ze sławnym wojewodą krakowskim i starostą generalnym Podola Spytkiem z Melsztyna na czele, to dla Królestwa Polskiego miała w sumie bardzo dobre efekty. Przede wszystkim ukróciła imperialne plany Witolda i uratowała unię polsko-litewską przed rozpadem. Dzięki niej możliwy był Grunwald, a Polska zyskała status mocarstwa. Jak do tego doszło? Dlaczego Witold przegrał i jak zginął Spytek?
Witold idąc na wojnę ze Złotą Ordą skoncentrował w Kijowie armię potężną jak na ówczesne realia. Miał około 10 tysięcy konnych bojarów litewskich i ruskich (wśród nich większość arystokratycznej elity ziem podporządkowanych Litwie), zaprawioną w walce z Mongołami i prowadzoną przez dobrych dowódców. Piechotę tworzyło 3 do 5 tysięcy lekkozbrojnych. Świetny hufiec przyprowadził Spytek z Melsztyna. Tworzyło go około 4 tysięcy polskiej jazdy rycerskiej i ruskich bojarów oraz oddział piechoty z 15 lekkimi działami. Przyszło też około 1500 jazdy mołdawskiej z hospodarem Stefanem I oraz liczący około 500 zbrojnych elitarny oddział Krzyżaków. Tochtamysz zebrał około 15 tysięcy wojowników z Krymu i Powołża. W sumie było to – według współczesnych wyliczeń – około 38 tysięcy ludzi. Niestety Złota Orda wystawiła siły znacznie większe – około 90 tysięcy zaprawionych w walce, świetnie wyposażonych i uzbrojonych, zawodowych wojowników. Co gorsza mongolscy wodzowie – Timur Kutług i Edygej – byli dowódcami znacznie lepszymi niż Witold. Książę w zasadzie w ogóle nie był wodzem. Miał niejaki talent do bezwzględnych rozgrywek politycznych, ale za to nie miał nawet cienia militarnych zdolności swojego królewskiego kuzyna. Popełnił przed i w czasie bitwy całą serię błędów, których suma doprowadziła do masakry. Przede wszystkim poszedł na wojnę ze znacznie silniejszym przeciwnikiem. Nad Worsklą wybrał najgorsze możliwe miejsce na obozy swojej armii. Mieli za plecami rzekę, co w razie odwrotu groziło totalnym pogromem. Nie nakazał połączenia i umocnienia tych obozów. Fatalnie zaniedbał rozpoznanie. Równa siłą mongolska armia Timura Kutługa (ok. 40 tysięcy wojowników) nadeszła wieczorem 11 sierpnia i stała niezauważona w pobliżu, czekając na siły główne pod dowództwem Edygeja. Co do dziennej daty bitwy jest spór wśród historyków. Część uważa, że rozegrała się 12 sierpnia. Część jednak podaje 16 sierpnia. Ich zdaniem wojska Witolda wykryły armię Timura, ale książę zamiast od razu zaatakować wplątał się negocjacje. Mongolski wódz kupił sobie w ten sposób czas potrzebny do nadejścia reszty swojej armii, a Witold stracił realną szansę na zwycięstwo. Jest też jednak zapis niemieckiego kronikarza Johanna von Posilgego, wedle którego książę zorientował się co się dzieje i zaczął wycofywać swoje oddziały za Worsklę. Mongołowie uderzyli jednak dwie godziny przed zmierzchem i rozgromili jego armię.
Przebieg bitwy jest trudny do precyzyjnego opisania. Wiemy że po nadejściu Edygeja połączona armia mongolska zaatakowała o świcie obozy wojsk Witolda. W koalicji na początku zawaliło się dowodzenie. W pole początkowo wyszły tylko oddziały Tochtamysza oraz hufiec wołyński pod dowództwem Dymitra Koriatowicza. Co do hufca Spytka z Melsztyna i jego miejsca w pierwszym etapie bitwy – są na ten temat różne teorie. Większość twierdzi, że Spytek ze swoimi oddziałami przeszedł Worsklę razem z resztą armii i od początku bronił się na prawym skrzydle. Niektórzy (np. Przemysław Gawron) jednak twierdzą, że hufiec wojewody pozostał na prawym brzegu Worskli i przeszedł ją już w czasie bitwy, czy nawet pod jej koniec, widząc klęskę wojsk Witolda. Żadna z dostępnych relacji nie wspomina o udziale Polaków w pierwszej fazie bitwy ani nawet później, kiedy trwała już rzeź wojsk litewsko – ruskich. Wiemy tylko o kłótniach w polskim dowództwie (wspomina o tym Długosz). Część rycerzy chciała iść na pomoc Witoldowi, czemu przeciwny był jednak sam Spytek. Według Gawrona jako stronnik przeciwnej tej wojnie królowej Jadwigi miał on od początku sabotować całą wyprawę. Wziął w niej udział, aby przejąć dowództwo nad wspierającym ją polskim rycerstwem … i zablokować jego udział w walnej bitwie. Kiedy rozpoczęła się walka Spytek w tej teorii stał na prawym brzegu Worskli, osłaniał przeprawę i biernie przyglądał się rzezi Litwinów i Rusinów. Po kilku godzinach jeden z rycerzy wołających o pójście naprzód – Szczukowski herbu Gryf – miał zamordować Spytka i poprowadzić hufiec na ratunek uciekającym Litwinów … i na własną zgubę. Być może tak było, ale też mogło być … inaczej. Spytek mógł przejść Worsklę razem z resztą armii. Kiedy rozpoczęła się bitwa wyprowadził swój hufiec w pole, ale jako rozsądny dowódca, znający taktykę Mongołów, po prostu trzymał się blisko obozu.
Jakkolwiek to było jedno jest pewne – kiedy Witold zaczął już dowodzić to wyszło mu to tak, że doprowadził do katastrofy. Jego oddziały dały się złapać na pozorowaną ucieczkę Mongołów, przeszły do kontrataku. Powstała w ten sposób luka między nimi i hufcem Spytka, którą natychmiast wykorzystali wojownicy Edygeja atakując tyły głównych sił Witolda i obozy jego hufców. Książę widząc nieuchronną klęskę porzucił swoją armię i z przybocznym hufcem przebił się do przeprawy uciekając z pola bitwy. Do końca osłaniało go dwóch polskich rycerzy – Sędziwój z Ostroga i Dobrogost z Szamotuł. Dowództwo przejął Dymitr Koriatowicz, ale zginął w czasie odwrotu. Po jego śmierci okrążone oddziały próbował ratować Dymitr Starszy, ale również poległ. Część oddziałów Tochtamysza zdradziła, ale jego przyboczni wyrwali z okrążenia swojego wodza, jego syna Saladyna i również uciekli. Od tej pory każdy hufiec walczył i ginął sam.
Polacy i Podolanie Spytka z Melsztyna walczyli do końca broniąc przeprawy. Tak jak inne hufce zmogła ich jednak olbrzymia przewaga wrogów. Większość zginęła, a uratowało się tylko około 400 zbrojnych, którzy przebili się za rzekę. Spytek – według relacji Długosza – miał osobiście dowodzić swoim hufcem i zginąć trafiony mongolską strzałą w gardło.
Wojska Witolda zostały zmasakrowane, tracąc od 15 do 20 tysięcy zbrojnych (w tym 74 kniaziów), cały tabor, armaty i większość sztandarów. Straty mongolskie to około 3 do 6 tysięcy. Śmiertelnie ranny został Timur Kutług, chwilowo wzięty do niewoli przez kontratakujących Polaków.