Podlasianie - Rusini i Żydzi (1 poł. XIX wieku).
Mal. J. Lewicki.
Różnorodność ... dobra i zła
Różnorodność,
tak bezwzględnie fetyszyzowana przez współczesną lewicę, sama w sobie – jako
wielość źródeł kulturowych - nie jest ani dobra, ani zła.
Wszystko zależy od kontekstu i od tego, że dobrze służy
społeczeństwu czy też mu szkodzi. Możemy tą różnorodność
jako proces społeczny podzielić dwojako. W historii powstawała
często jako proces niejako naturalny, kształtujący się w dłuższym
czasie przez splot różnych czynników bez silnej, odgórnej presji.
W ten właśnie sposób, przez dobrowolne mieszanie różnych grup
etnicznych i różnych kultur powstało unikalne dziedzictwo
kulturowe I Rzeczypospolitej z jego oszałamiającą ilością
źródeł.
Na początku trzeba zaznaczyć, że proces ten przebiegał różnie w różnych dzielnicach. W „starych ziemiach” Królestwa Polskiego i wszędzie tam, gdzie przeważał polski żywioł odbywało się to przez splot zapożyczeń z polskim rdzeniem kulturowym. Przykładem może być tutaj dogłębna polonizacja ogromnych rzesz Niemców osiedlających się w Polsce od średniowiecza. Na koronnych i litewskich ziemiach ruskich, na których Polacy byli elitarną mniejszością, polskość była zapożyczeniem splatającym w różnym stopniu się z ruskim rdzeniem. Podobnie było z wpływami ormiańskimi, niemieckimi, włoskimi, holenderskimi, tatarskimi czy nawet z zewnętrznymi wpływami tureckimi.
Na początku trzeba zaznaczyć, że proces ten przebiegał różnie w różnych dzielnicach. W „starych ziemiach” Królestwa Polskiego i wszędzie tam, gdzie przeważał polski żywioł odbywało się to przez splot zapożyczeń z polskim rdzeniem kulturowym. Przykładem może być tutaj dogłębna polonizacja ogromnych rzesz Niemców osiedlających się w Polsce od średniowiecza. Na koronnych i litewskich ziemiach ruskich, na których Polacy byli elitarną mniejszością, polskość była zapożyczeniem splatającym w różnym stopniu się z ruskim rdzeniem. Podobnie było z wpływami ormiańskimi, niemieckimi, włoskimi, holenderskimi, tatarskimi czy nawet z zewnętrznymi wpływami tureckimi.
Proces ten zachodził
również w odwrotnymi kierunku oraz generował związki wzajemne
między samymi zapożyczeniami. Dodajmy jeszcze Żydów, tworzących
własne enklawy i z reguły w ogóle się nie asymilujących, ale też
w różnym stopniu wpływających na kulturę innych nacji
Rzeczypospolitej. Wszystko to wytworzyło obszar unikalny kulturowo i
dziedzictwo, którego … chyba nie są dzisiaj świadomi nawet jego
bezpośredni spadkobiercy – narody żyjące na dawnym obszarze I
Rzeczypospolitej. Nawet my, Polacy, często nie rozumiemy jak
bogatą, jak unikalną kulturę odziedziczyliśmy po naszych
staropolskich przodkach. Tylko dlatego niektórym z nas wydaje
się, że potrzebujemy dzisiaj jakiegoś „kulturowego ubogacenia”
w zachodnim stylu. Zdecydowanie NIE, tym bardziej, że to co nam
proponują zwolennicy "multikulti" jest dokładnym zaprzeczeniem różnorodności
jako naturalnego skutku dobrowolnego mieszania różnych wpływów
kulturowych. To, co w tej chwili dzieje się w świecie zachodnim
jest procesem całkowicie odgórnym, z bardzo konkretnym programem
ideologicznym i politycznym. Jego główną dysfunkcją jest
założenie, że można mieszać na jednym terenie grupy całkowicie
różne kulturowo bez efektywnych mechanizmów asymilacyjnych. Na
razie taka polityka doprowadziła tylko do utworzenia gett
etnicznych, generujących niezliczone patologie społeczne i
kulturowe. Nie ma tutaj mowy o żadnym „mieszaniu kultur” i
jakieś pozytywnej różnorodności. Jest za to coraz bardziej
eskalujący konflikt – który prędzej czy później eksploduje w
masowej przemocy. Tak kreowana "różnorodność" jest bezdyskusyjnie zła i prowadzi wyłącznie do stopniowego chaosu i destrukcji społeczeństwa.
Mamy dzisiaj unikalną szansę uczyć się na
doświadczeniach Zachodu i unikać jego błędów. Aby wyciągnąć z
tej nauki rozumne wnioski musimy jednak najpierw poznać bogactwo
naszego dziedzictwa – kultury I Rzeczypospolitej. Jako wstęp
polecam serię filmików poświęconych kulturowym źródło naszego
dziedzictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz